Ten weekend obfitował w kulinarne nowości. Między innymi postanowiłam wykorzystać mój zapał kuchenny do wykonania arancini. Był to projekt półodtwórczy z gotowego przepisu, który znajdziecie na blogu tapenda. Arancini, to kulki ryżowe w panierce z nadzieniem. Najbardziej klasyczne, to te z powyższego przepisu. Ja jednak miałam ochotę na szpinak, więc połączyłam te dwa elementy tworząc własną wersję tego dania :).
Liczba porcji: 9 kulek

- 2 szklanka ryżu (ok. 200 gram)
- 3,5 szklanki wody (do ryżu)
- 1 kostka rosołowa
- oliwa
- 1 żółtko
- 1 opakowanie mrożonego szpinaku
- pół opakowania sera camembert
- pół cebuli czerwonej
- 3 łyżki jogurtu naturalnego
- 2 ząbki czosnku
- sól, pieprz
- 1 czerwona papryka
- ser żółty
- jajko
- bułka tarta
- olej do smażenia
Najpierw należy przygotować ryż. Surowy ryż wrzucić na rozgrzaną oliwę, podsmażać aż zbieleje (uwaga, trzeba często mieszać). Następnie dolać do niego wodę, w miarę powoli, porcjami. W międzyczasie dodać do niego kostkę rosołową. Ostatecznie ryż powinien być lepki i (prawie) łatwo się formować. Po wystygnięciu ryżu wymieszać z żółtkiem.
Na osobnej patelni, podsmażyć cebulkę, dodać czosnek i zamrożony szpinak. Wszystko dusić pod przykryciem, do rozpuszczenia szpinaku i jeszcze chwilę dłużej. Dodać jogurt i camembert, mieszać aż do rozpuszczenia.
Paprykę i ser żółty pokroić w tym czasie w kostkę.
Ulepić kulki z ryżu: nałożyć połowę porcji ryżu, na to farsz i przykryć drugą połową porcji ryżu. Nie zrażać się tym, że wychodzą niekształtne, odpowiednio utoczone otrzymują pożądany kształt. Obtoczyć je w jajku i bułce tartej, usmażyć w głębszym oleju.
